"Chappie" to właśnie taka sklejka kina familijnego, science fiction i brutalnego komentarza na temat technologii wojennej. Neill Blomkamp najbardziej przejechał się właśnie na niekoherencji połaczenia kina dla mniejszych i tego dla tych większych, jakby nie wiedział, dla kogo to zrobił. W konsekwencji dostajemy filmik, który coś tam chce powiedzieć, ale tylko wtedy, gdy próbuje być uroczy oraz wtedy, gdy serwuje pomysłowe i brutalne sceny akcji. W sferze "pośrodku" nie ma za wiele do zaoferowania. Sklejka, pizza z czekoladą i salami.
A szkoda bardzo tych projektów robocików, szkoda scenerii południowoafrykańskiej, szkoda oszczędnych scen akcji, które w końcu oglądać możemy bez trzęsącej się kamery. Szkoda duetu z Die Antwoord, który wypadł sympatycznie na ekranie. Zresztą, aktorsko to w ogóle bomba, dobry jest Slumdog, dobry Wolverine, całkiem sympatycznie na ekranie wypada też Ellen Ripley, która ponoć na planie "Chappiego" tak się skumała z Blomkampem, że już nam kroją kolejnego "Obcego".
5/10
[Jakub Koisz]


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz